Długo zbierałem się do napisania podziękowań po wyprawie, zupełnie niepotrzebnie, bo wdzięczność należy chyba wyrażać w sposób prosty i szczery. Chciałbym podziękować wszystkim osobom, których zaangażowanie przyczyniło się nie tyle do sukcesu tego marszu, ale do tego, że w ogóle miałem szansę go rozpocząć. Dziękuję AFE Waligóra za siłę i sens. Rodzinie za zrozumienie i pomoc. Dominikowi...
Mateusz Waligóra przeszedł samotnie Mongolską pustynię Gobi jako pierwszy w historii
– Jeśli wyprawa zakończy się powodzeniem, Mateusz Waligóra dokona wyczynu wielkiej wagi, który nie będzie miał sobie równych w dotychczasowej eksploracji pustyń przez Polaków – mówił przed wyprawą Marek Kamiński, pierwszy człowiek, który w jednym roku zdobył oba bieguny. Prawie dwa miesiące temu Waligóra wyruszył z miejscowości Bulgan (prowincja Khovd) leżącej w zachodniej Mongolii...
1790 km. Ostatnia prosta
fot. Daniel Grodziński. Zdjęcie zrobione podczas przygotowań przed wyprawą Na horyzoncie ciężkie chmury. Wokół martwa cisza. Wiem dobrze, co to oznacza, co będzie się działo w nocy. Pompuję koło średnio co cztery kilometry. Nigdy nie byłem tak zmęczony. Uda i pachwiny mocno obtarte. Ból stawów, kolan, bioder. Przez kilka dni miałem biegunkę, na szczęście już jest jest lepiej. Dziewięć dni temu...
1400 km. Pęknięte szprychy, refleksja nad rekordami, niespodziewana towarzyszka
Noc na pustyni Gobi. Fot. Mateusz Waligóra Byłem głupi. Myślałem, że problemy związane z wyszukiwaniem drogi już za mną. A cały czas muszę jej szukać. Przeszedłem przez kopalnie, w których wyjeżdżone były tysiące ścieżek. Zmęczenie daje znać o sobie, popełniam proste błędy. Całą dłoń mam sklejoną klejem do opon, czekam, aż się skóra się złuszczy. Pomiędzy ranami na stopie zrobiły mi się nowe...
915 km. Półmetek wyprawy. Problemy z nogami. Suche koryta jak szczeliny. Najtrudniejszy fragment drogi
fot. Mateusz Waligóra W ciągu ostatniego tygodnia często gubiłem ścieżkę. Wiodła dolinami, do których z gór spływały rzeki – czas przeszły, bo teraz nie ma w nich wody. Do pokonania miałem więc wiele pustych koryt, w których gubiły się ścieżki. Przekraczanie koryt jest problemem, bo w środku jest mnóstwo ostrych krzaków. Nie da się ich ominąć, trzeba jakoś przeciągnąć wózek. Za którymś razem...
500 km. Pierwszy wąż, burza piaskowa i niespełnione marzenie o kąpieli
fot. Daniel Grodziński. Zdjęcie zostało wykonane przed wyprawą, podczas przygotowań na Pustyni Błędowskiej. We wtorek przeszedłem 40 km. Sporo, ale wiało mi w plecy. Wszedłem na zielony step. Nie mogłem znaleźć miejsca, by rozbić namiot, bo wszędzie pełno roślin z kolcami. W ostatnich dniach miałem kilka awarii. Siedem razy łatałem dętkę, sześć razy schodziło z niej powietrze. Teraz trzyma. W...
250 km. Kryzys, przełęcz, martwy świstak i kluczowe dni
Kilka dni temu miałem kryzys. Myślałem nawet, czy nie przerwać wyprawy. Wnoszenie rzeczy na przełęcz było wykańczające. Miałem dość, byłem przestraszony. Zadzwoniłem do bliskich, wypłakałem się, zeszły ze mnie emocje, lęk pierwszego tygodnia wyprawy. Klasyczna huśtawka – czasem idzie mi się dobrze, myślę o kolejnych ekspedycjach, a czasem zastanawiam się, co zrobić, by ewakuować się stąd...
Pierwsze 20 km, pierwsze błędy, kolce i wyschnięta rzeka
fot. Marek Arcimowicz/www.arcimowicz.com Po 30 godzinach jazdy autobusem dotarłem w sobotę do Bulgan ok. godz. 18 Noc spędziłem w hostelu, w niedzielę rano przepakowałem się i skręciłem wózek. Już miałem wychodzić, ale zaczęło mocno wiać, a po chwili padać. Na początku wyprawy jestem zdenerwowany, nie czuję się dobrze. To przejdzie, ale na razie się boję. Gdy zobaczyłem, co dzieje się na...